joga dla biegacza

Joga dla biegacza – Kasia Podgórni

[cmsms_row][cmsms_column data_width=”1/1″][cmsms_text]

Joga dla biegacza – 5 powodów, które przekonają Cię, że joga jest idealnym uzupełnieniem Twojego treningu.

Joga i bieganie to jakby dwa przeciwległe krańce kontinuum. Z jednej strony zatrzymanie tu i teraz, trwanie, pogłębianie. Z drugiej ruch, rytm, ciągła zmiana. Jednak mimo sprzeczności, bieganie i joga pięknie komponują się ze sobą, dopełniają, wspierają. Nie jest teraz moim celem przekonywać joginów do biegania, kiedyś przyjdzie może na to czas. Chcę natomiast pokazać biegaczom jogę, jako wszechstronny i niezawodny „suplement” treningu, nie tylko fizycznego ale i mentalnego. Internet pełen jest artykułów po tytułem „10 pozycji jogi, które pozwolą Ci…” i tu do wyboru- poprawić życiówkę, pozbyć się kontuzji, rozciągnąć po treningu. Nie pokuszę się o publikowanie jakiejkolwiek sekwencji tego typu, dopóki nie odpowiem na jedno zasadnicze pytanie: dlaczego akurat joga? Cóż jest takiego w praktyce, co mogłoby przydać się biegaczowi? Dlaczego warto zatrzymać się i wytrwać w bezruchu, by móc później ruszać się szybciej i efektywniej? Otóż proszę, spośród niezliczonej ich ilości wybrałam pięć najważniejszych powodów.

1. Świadomość i uważność

Nie odmawiam biegaczom świadomości ciała. Co to, to nie. Każda osoba pracująca z ciałem ma ją lepiej rozwiniętą niż przeciętny, nieruszający się człowiek. Praktyka jogi wynosi jednak świadomość ciała na dużo subtelniejszy poziom. Trwając w asanach, uczymy się zauważać, jak pracują poszczególne części ciała, kości, mięśnie, narządy wewnętrzne, skóra, jaki jest stan umysłu. Każdy brak równowagi w pozycji, każdy dyskomfort, nagromadzenie napięcia w jednym miejscu, najdelikatniejsze drżenia oddechu są wyraźnym dla świadomości znakiem, że nasza praca idzie w złym kierunku. Umysł jogina rozciąga się od stóp do czubka głowy, jak zwykł mawiać B.K.S. Iyengar. To całkiem spora przestrzeń. Tak rozległa świadomość, oraz umiejętność zatrzymania się w momencie i obserwacji siebie, to jak szósty zmysł, tajna broń biegacza, szczególnie długodystansowego. Umysł jogina podczas biegu wychwyci każdą, najmniejszą zmianę rytmu, minimalne zachwianie w rozkładzie ciężaru ciała na stopach. Widząc pierwsze oznaki dysharmonii możesz zareagować od razu, nim niewielkie zaburzenie pracy ciała stanie się nawykiem, a nawyk spowoduje kontuzję. Obok efektów fizycznych, jogiczna introspekcja niesie również ze sobą mentalną siłę, której przecenić nie sposób. Nie chodzi mi o siłę woli i wytrwałość, tego biegaczom nie brak. Uważna i świadoma praktyka jogi pomaga w koncentracji i skupieniu na celu, cokolwiek robimy. Zmniejsza stres i ułatwia przechodzenie przez sytuacje trudne, jakimi są chociażby kontuzje wyłączające na długi czas z treningów i zawodów.

2. Balans

Rytmiczna i jednostajna praca, jaką ciało wykonuje podczas biegania obciąża jedne partie mięśni, osłabiając i destabilizując przy tym inne. Dlatego tak istotne są rozciąganie po biegu i trening ogólnorozwojowy. Joga do ludzkiego organizmu podchodzi holistycznie. W każdej asanie pracuje całe ciało, a podczas praktyki asan w sekwencji, wzmacniane, rozluźniane i rozciągane są naprzemian różne partie mięśni, by utrzymać w ciele równowagę. Pracują nie tylko nogi, ale ramiona i cały korpus, którego siła i wytrzymałość tak istotne są dla zdrowego joga dla biegaczai efektywnego biegania. Równowaga miedzy napięciem i rozluźnieniem to tylko najbardziej oczywisty fizyczny efekt, jaki joga może dać biegaczom. Poprawne wykonywanie asan układa szkielet, mięśnie i narządy wewnętrzne w jak najbardziej symetrycznych i anatomicznych strukturach (mimo, że na zewnątrz wcale się tak nie wydaje). Odpowiednie ustawienie kości w stawach, a co za tym idzie wymuszona odpowiednia praca mięśni szkieletowych, stabilizuje całą postawę, oraz odciąża nogi, mobilizując mięśnie głębokie tułowia. Jest to szczególnie istotne dla osób biegających w terenie trudnym, gdzie równowaga jest kluczem nie tyle do ukończenia biegu z dobrym wynikiem, co ukończenia go bez kontuzjowanej kostki bądź kolana.

3. Oddech

Nie myślimy na co dzień o oddechu. Dopóki nie zacznie nam go brakować, dzieje się sam, bez naszego świadomego uczestnictwa. Owszem, biegając musimy nad oddechem zapanować, wyrównać go i uspokoić, w przeciwnym razie tchu zabraknie nam bardzo szybko. Wdech i wydech biegacza musi być nie tylko równy, lecz przede wszystkim efektywny.
VO2max, czyli maksymalny minutowy pobór tlenu, to hasło znane większości sportowców. Któż nie chciałby go zwiększyć, podnosząc tym samym wydolność organizmu i osiągając lepsze wyniki? Na to również joga znalazła sposób kilka tysięcy lat temu. Pranajama, czyli kontrolowanie przepływu prany- energii pobieranej z powietrza, ma pod względem filozofii jogi ogromne znaczenie. Same jednak efekty fizyczne i fizjologiczne pranajamy mogą okazać się dla biegacza drogocenne. Pranajamę wykonuje się tradycyjnie już po pewnym przygotowaniu ciała asanami, kiedy napięcia w klatce piersiowej puszczają i płuca maja więcej przestrzeni do swobodnego rozszerzania się. Wykonywanie asan oraz pranajamicznych technik kontrolowania długości i objętości wdechów i wydechów zwiększa znacznie taki parametry oddechowe jak pojemność życiowa (VC), szczytowy przepływ wydechowy(PEF), maksymalny czas zatrzymania oddechu i wspomniany już maksymalny minutowy pobór tlenu (VO2 max). Dla biegacza oznacza to nie tylko lepszą wydolność, ale tez szybszy czas regeneracji, łatwiejsze panowanie nad oddechem i możliwość uspokojenia
go po wysiłku.

4. Kontuzje

To, co joga ma do zaoferowania biegaczowi, to nie tylko ćwiczenia fizyczne i oddechowe, lecz również ogrom wiedzy o ludzkim ciele, jego anatomii i fizjologii. Dobry, doświadczony nauczyciel, najczęściej obok a nie zamiast fizjoterapeuty, jest w stanie skutecznie pomóc wykurować biegowe kontuzje. Zgodnie z holistycznym podejściem jogi do ludzkiego ciała, praca nakierowana jest nie tylko miejsce bezpośrednio kontuzjowane, ale również na przyczynę urazu, tkwiącą często nie tam, gdzie boli. Zastosowanie odpowiedniego wariantu asany, z dobranymi do problemu pomocami przynosi ulgę i skraca czas rekonwalescencji. W przeciwieństwie do zwykłej fizjoterapii, również w pracy terapeutycznej zajmujemy się całym ciałem, równoważąc rozkład napięć mięśniowych i powięziowych, a tym samym zapobiegając nawrotom kontuzji i pojawianiu się nowych urazów.

5. Relaks

Rozciągasz się po bieganiu- świetnie. Rozciągasz nogi, biodra, boki ciała. Po biegu wracasz do domu i rozluźniasz się na kanapie. Pomyślałeś kiedyś, żeby rozciągnąć narządy wewnętrzne? Rozluźniłeś kiedyś po biegu układ nerwowy? Duży wysiłek fizyczny, jakim jest bieg, ma wpływ nie tylko na to, co czujemy najbardziej, czyli mięśnie i szkielet. Napięcie gromadzi się również w tkance łącznej otaczającej narządy wewnętrzne, zaburzając ich pracę. Jest to szczególnie zauważalne w przypadku kobiet oddających się aktywnie sportom albo wykonujących ciężką fizyczna pracę. Efektem napięć organicznych mogą być chociażby zaburzenia cyklu miesięcznego i dolegliwości około menstruacyjne. Paradoksalnie napięcie, które gromadzimy poza mięśniami, na przykład w nerwach i naczyniach krwionośnych może spowodować nadmierną sztywność mięśni właśnie. Jeśli w takiej sytuacji, zamiast nauczyć się rozluźnienia, będziemy brnąć w rozciąganie, możemy spowodować stan zapalny, a co za tym idzie dalsze zesztywnienie mięśnia. Z drugiej strony adrenalina, która wydziela s
ię podczas zawodów i zwykłych treningów utrzymuje układ nerwowy w stanie pobudzenia, gotowości. Nie ma w tym nic złego, jednak autonomiczny układ nerwowy nie rozluźnia się sam, by go wyciszyć potrzebna jest odpowiednia świadomość ciała i technika relaksacyjna. Bez rozluźnienia autonomicznego układu nerwowego znów będziemy gromadzić w ciele napięcia, które odbiją się nie tylko na ogólnej wydolności organizmu, lecz również na pracy poszczególnych układów narządów. Umiejętność rozluźniania się na bieżąco jest tym ważniejsza, że nie czujemy przecież obciążeń i napięć organicznych, dopóki nie spowodują
one większych problemów. Joga oferuje wiele pozycji regeneracyjnych, pomagających pozbyć się napięć i przeciążeń z organów wewnętrznych, oraz wyciszyć układ nerwowy. Od głębokiego relaksu w śavasanie, przez półpasywne pozycje leżące, aż do będących fizycznym wyzwaniem pozycji odwróconych, które nie tylko rozluźniają, ale regenerują, odżywiają i pobudzają do sprawniejszego działania cały organizm.

To tylko pięć najważniejszych powodów, dla których warto włączyć jogę do swojego treningu biegowego. Mogłabym wymienić ich dziesiątki, wierzę jednak, ze praktyka i jej efekty bronią się same.

 

Zdj. Maciej Bujak

[/cmsms_text][/cmsms_column][/cmsms_row]
joga-dla-dzieci-krakow

Romek opowiada o jodze dla dzieci!

Joga dla dzieci to przede wszystkim zabawa. Chciałbym aby moi uczniowie wyszaleli się, wyskakali, zmęczyli, poznali coś nowego i na koniec odpoczęli.

Dla dzieci to zabawa, a dla mnie wyzwanie. Jako pedagog mam swoje cele, które staram się poprzez zajęcia jogi realizować. Założenia związane z zajęciami są efektem kilku czynników. Po pierwsze jestem ojcem trójki dzieci. Po drugie interesują mnie: joga, zdrowie, funkcjonowanie mózgu, oraz edukacja.

Co zajęcia jogi mogą dać dzieciom?

1. W świecie zdominowanym przez zasiedzenie, szkołę, naukę, komputery itp. nasze ciało domaga się ruchu. Joga zapewnia ruch bardzo wszechstronny, ponieważ pobudza wszystkie partie ciała, wszystkie kończyny oraz narządy. Wykonujemy pozycje stojące, skłony, skręty, wygięcia. Zajęcia prajoga-dla-dzieci-krakowwie zawsze rozpoczynamy powitaniami słońca, które rozgrzewają, rozładowują napięcie mięśniowe, uspokajają.

2. Podczas zajęć staram się zwracać uwagę na utrzymywanie właściwej postawy. Wydłużamy kręgosłup, rozciągamy mięśnie oraz je wzmacniamy.

3. Dynamiczne przejścia i balanse, pomagają budować koordynację ruchową oraz przestrzenną, pozytywnie wpływają również na koncentrację.

4. Każdy ruch zwłaszcza, a zwłaszcza te nowe, stymulują funkcje poznawcze mózgu, sprzyjają procesom uczenia się.

5. Ruch wspomaga mineralizację kości.

6. Na koniec, joga pozostawia po sobie to co bezcenne – poczucie satysfakcji z dokonywania czegoś nowego 🙂

collage1

Jak stanąć na rękach? – odpowiada Kasia Podgórni

Adho Mukha Vrksasana, czyli stanie na rękach. Pozycja naszych snów, o której zrobieniu nieśmiało marzymy. Urzeka nas jej lekkość i dostojność. Jednak skonfrontowani z rzeczywistością i postawieni pod ścianą (dosłownie) nie możemy odtworzyć ani jej piękna ani subtelności. Z trudem (o ile w ogóle) odrywamy się od ziemi, uderzamy w ścianę ciężko, walczymy z grawitacją, aż wreszcie grawitacja zwycięża i z lekkim zawrotem głowy lądujemy na własnych nogach zastanawiając się po co to wszystko? A może te zdjęcia z żurnali jogicznych to tylko fotomontaż?

Na pierwsze pytanie odpowiedź jest prosta: stanie na rekach równomiernie wzmacnia całe ciało, od nadgarstków przez ramiona i barki, mięśnie głębokie tułowia aż do nóg. Dodaje energii, budzi lepiej niż kawa, niezawodnie wzmacnia pewność siebie. Czy zatem te wszystkie eteryczne, bezwysiłkowo wyciągające się na rękach panie z magazynów to fotomontaż? Prawdopodobnie nie. Prawdopodobnie, bo nie ręczę za dzisiejsze manipulacje graficzne, a NIE, bo wiem, że pewności, lekkości i swobody w tej pozycji da się nauczyć.

Problemów w Adho Mukha Vrksasanie mamy szereg. Po pierwsze strach, po drugie niezawodne przekonanie o za słabych ramionach, po trzecie sztywne mięśnie nóg i tułowia, po czwarte wreszcie ta nieznośna grawitacja niwecząca nasze próby oderwania się od ziemi. Na wszystko jednak możemy znaleźć sposób. Najlepiej zacznijmy od rzeczy najprostszych, czyli rąk i nóg

RĘCEcollage1

W staniu na rękach kłopotów przysparzają nam zwykle zamknięte barki i sztywne nadgarstki. Brak elastyczności w pasie barkowym zamyka pachy, przez co nie możemy uzyskać pełnego wyciagnięcia z rak. Sztywność nadgarstków nie pozwala nam na przeniesienie ciężaru bioder ponad barki.

Zaczynamy więc od Gomukhansany rąk.

Stań w Tadasanie. Podnieś prawie ramię do góry i unieś prawy bok, wydłużając zebra. Nie strać wyciągnięcia boku i ułóż prawą rękę od dołu pomiędzy łopatkami. Następnie podnieś lewe ramię, zegnij łokieć i chwyć za dłoń prawą. Ustaw lewy łokieć dokładnie nad pachą, wycofując lewy biceps. Utrzymaj oba obojczyki na linii – prawa strona klatki piersiowej powinna się unosić. Prawy bark i łokieć odsuń do tyłu i w dół, lewy łokieć mocno wyciągnij do góry. Po kilkunastu oddechach wykonaj pozycję na drugą stronę. Możesz ja powtórzyć do trzech razy.

Aby wydłużyć górną cześć klatki piersiowej i uruchomić nadgarstki, wykonaj Adho Mukha Śvansasanę, czyli psa z głową w dół. Utrzymaj w pozycji nadgarstki równoległe do krótkiej krawędzi maty, dociśnij mocno wnętrze dłoni i nasady palców (szczególnie wskazującego i kciuka). Odepchnij się dłońmi od podłogi by wyprostować łokcie, wydłużyć ramiona i rozciągnąć pachy. Wyprostuj kolana, uda i biodra pchnij do tyłu. Z tej akcji rąk i nóg wyciągnij boki tułowia. Po kilkunastu oddechach wykonaj psa ustawiając dłonie na zewnątrz – nadgarstki równoległe do długich krawędzi maty. Na koniec spróbuj pogłębić otwarcie nadgarstków odkręcając dłonie palcami w kierunku kolan.

NOGI

Sztywne tyły nóg skutecznie uniemożliwiają nam wejście do Adho Mukha Vrksasany. Trudnym staje się zarówno podniesienie wiodącej nogi do  góry, jak i przerzucenie bioder nad barki, by noga ta mogła nas wciągnąć do pozycji. Również w tym przypadku pies z głową w dół będzie nam nieocenioną pomocą.

Wejdź do Adho Mukha Śvanasany, ustaw stopy na szerokcollage2ość bioder i nie opuszczaj od razu pięt. Wykorzystaj ich uniesienie, by pociągnąć biodra w tył i do góry. Uda i golenie przesuń do tyłu, i nie tracąc uniesienia pośladków, opuść piety.

Następnie połącz stopy i unieś prawą nogę do góry. Biodra zachowaj w linii, przesuwając lewe biodro w tył, oraz unosząc wysoko wewnętrzne prawe udo. Prawą pietą sięgaj w dal i  w górę. Po kilkunastu oddechach zmień nogi.

Następnie przejdź do Uttanasany, ustaw stopy ma szerokość bioder. Wyprostuj kolana, dociśnij pięty do ziemi i schodząc z tułowiem w dół przesuń ciężar ciała do przodu, by biodra znalazły się nad piętami. Z Uttanasany wejdź do Urdhva Prasarita Eka Padasany. Chwyć lewą dłonią za prawą kostkę, prawą rękę przesuń w prawo. Wyciągnij tułów do przodu, unieś prawą nogę nie tracąc linii bioder. Skręć przód prawego uda do wewnątrz, wyciągnij mocno piętę i podnieś nogę wyżej jednocześnie sięgając tułowiem w dół do lewej nogi. Po chwili opuść nogę i powtórz pozycje na drugą stronę.

collage3STRACH

Wzmocniliśmy ramiona, rozciągnęliśmy pachy. Nogi też są już gotowe. Jednak ciągle coś wstrzymuje nas przed lekkim i pełnym gracji stanięciem na własnych rękach. Grawitacja grawitacją, zajmiemy się nią później. Pierwszy i najważniejszy opór przed Adho Mukha Vrksasaną tkwi w nas samych, a jest nim strach przed nagłym znalezieniem się z głową w dół, co gorsza, z głową w powietrzu. Strach przed zaufaniem, że ta niewielka powierzchnia, jaką są nasze dłonie, jest w stanie utrzymać nas w pionie.  Oswoić się z pozycją możemy przy ścianie w pół staniu na rękach.

Usiądź w Dandasanie, opierając o ścianę stopy. W ten sposób odmierzysz odległość dłoni od ściany. Ustaw dłonie przy biodrach a następnie wstań z siadu, skręć dłonie i ustaw je jak do psa z głową w dół. Teraz wystarczy tylko wejść stopami na ścianę do momentu, aż nogi będą równoległe, a tułów prostopadły do podłogi. Barki powinny być nad nadgarstkami, biodra nad barkami. Dociśnij mocno nadgarstki i nasady palców dłoni do ziemi, skręć uda do wewnątrz i mocno podnieś biodra w górę. Kiedy poczujesz się stabilnie podnieś do góry prawą a potem lewą nogę. Możesz tę pozycję wykonywać przez jakiś czas, aż przyzwyczaisz się do zwisania głową w dół i opierania się na rękach.

NA PRZEKÓR GRAWITACJI

Teraz, kiedy obudziliśmy drzemiącą w nas siłę i stabilne stanie z głowa w dół nie jest już problemem, czas rzucić wyzwanie grawitacji. Trudno oderwać się od ziemi siłą własnych mięśni. Wejście z psa wymaga wiele wysiłku i nie pozawala na wykorzystanie najlepszego środka przełamującego tamas ciała, czyli dynamiki. Zacznij więc od wejścia gimnastycznego do stania na rękach. Stań kawałek od ściany – odległość musisz odmierzyć sam, próbując wcześniej kilka razy, gdzie wypadają ręce przy wchodzeniu i jak daleko do ściany mają Twoje nogi i tułów. Ustaw się tak, by lądować dłońmi jakieś 10 cm od ściany. Stań w lekkim wykroku, unieś ręce, przenieś ciężar ciała na nogę z tyłu i dynamicznym ruchem odepchnij się od niej, sięgnij rękami do ziemi i wyskocz w górę. Noga, która była z tyłu powinna pociągnąć Cię do pozycji, noga z przodu odbić się od ziemi. Wykonaj to wejście kilka razy, zmieniając nogi i nie przejmuj się, jeśli od razu nie uda Ci się dotrzeć do ściany. Pamiętaj by nie zginać ł
okci ani kolana nogi, która ciągnie Cię w górę.

collage4

Kiedy opanujesz dynamiczny wejscie klasycznewariant wejścia do Adho Mukha Vrksasany, spróbuj sposobu klasycznego. Zrób psa z głową w dół, z dłońmi ok. 10 cm od ściany. Dociśnij nadgarstki, wnętrze dłoni i palce, podejdź z nogami do przodu, unieś jedną nogę do góry – to będzie Twoja noga wiodąca, zegnij drugą w kolanie i odbij się od niej. Górna noga niech pozostanie prosta, pociągnij ją w kierunku ściany. Kiedy biodra przekroczą linie barków, dołącz do niej nogę, z której się odbijałeś. Powtórz to wejście kilkukrotnie, zmieniając wiodącą nogę.

Teraz jesteś gotowy by spróbować wejścia z dwóch nóg. Ustaw się w psie z głową w dół jak w poprzednim wariancie, podejdź obiema nogami do przodu, odbij się nimi od ziemi i przyciągając kolana do klatki piersiowej unieś biodra w górę. Nie prostuj od razu nóg, naucz się najpierw przerzucać biodra nad barki z nogami zgiętymi. Dopiero kiedy uda Ci się to, prostuj nogi do pełnej pozycji.collage5

Wykorzystaj powyższą sekwencję, żeby oswoić się ze staniem na rękach. A kiedy już będzie dla Ciebie prosta, spróbuj wejść do Adho Muhka Vrksasany z dwóch nóg prostych a potem bez oparcia na ścianie. Wtedy przekonasz się, że piękne zdjęcia z żurnali to nie fotomontaż, ale prawdziwy obraz lekkości i siły tej wdzięcznej asany.

Iyengar

ŚRADDHA – Pierwsza rocznica śmierci B.K.S. IYEGARA.

[cmsms_row data_padding_bottom=”50″ data_padding_top=”0″ data_bg_parallax_ratio=”0.5″ data_bg_size=”cover” data_bg_attachment=”scroll” data_bg_repeat=”no-repeat” data_bg_position=”top center” data_color=”default” data_padding_right=”3″ data_padding_left=”3″ data_width=”boxed”][cmsms_column data_width=”1/1″][cmsms_text animation_delay=”0″]

Jedną z pierwszych rzeczy, jakich dowiaduję się po przyjeździe do Puny, jest to, że Instytut będzie zamknięty od poniedziałku 7. do środy 9. września, a przez cały tydzień Iyengarowie nie będą prowadzić zajęć. Wszyscy udają się do Bellur, miejscowości rodzinnej B.K.S. Iyengara, gdzie ma zostać odprawiona Śraddha z okazji pierwszej rocznicy śmierci Gurujiego. Nie cieszy mnie ta informacja, w końcu nie po to przyleciałam z drugiego końca świata, żeby stracić trzy dni zajęć. Nie rozumiem też dlaczego akurat uroczystość ma odbyć się we wrześniu. Wedle zachodniej rachuby czasu, pierwsza rocznica śmierci wypadła 20 sierpnia, nie 8. września. Z wyjaśnieniem spieszy mi Detta, pracujący w Instytucie od lat, ojciec Rayi Uma Datty, jednego z najbardziej utalentowanych młodych nauczycieli RIMYI. Data rocznicy wyznaczona została na podstawie kalendarza indyjskiego a dodatkowe obliczenia wskazały właśnie 8. września jako dzień właściwy do odprawienia pudży.

Dowiadujemy się również, że jako uczniowie Instytutu, jesteśmy zaproszeni do uczestnictwa w tym wydarzeniu. Kilka chwil zastanowienia wystarczy i bilety na pociąg do Bangaluru mamy w kieszeni. Samochód z Bangaluru do Bellur obiecuje załatwić Kishore – główny organizator.

Lądujemy prawie 1000 km na południe od Puny, w pochmurne poniedziałkowe przedpołudnie. Wysiadamy z samochodu w położonym na obrzeżach wioski kompleksie imienia Ramamani Iyengar, który, za fundusze zebrane w projekcie Bellur, wybudował Guruji. Znajdują się tu szpital, szkoła podstawowa, liceum, szkoła wyższa, Centrum Edukacji Technicznej i ledwo co wzniesiona wielka sala do jogi, której oficjalne otwarcie ma nastąpić w grudniu tego roku. Miejsce tętni życiem, chociaż póki co, oprócz Iyengarów i nas, kilku ludzi Zachodu, niewielu przyjechało gości.

Zostajemy zakwaterowane w przyszpitalnym pokoiku i zaproszone na obiad. Trochę czasu upływa, nim udaje nam sie znaleźć stołówkę. Wszystko jeszcze w budowie, poza tym zorganizowane po Indyjsku, nie do końca zatem zrozumiałe dla zagubionego w orientalnym świecie człowieka zachodu. Wreszcie trafiamy we właściwe miejsce i czas. Grupa ubranych tylko w dhoti braminów z Mysuru serwuje najprzedniejszy ryż z różnego rodzaju polewkami. Wszystko wedle prawideł południowoindyjskiej kuchni. Jemy palcami, tylko prawą ręką, nikt nie śmiał nawet poprosić o łyżkę. Jeden z braminów, którzy przygotowali posiłek, opowiada o tym co jemy i jeszcze jeść będziemy. Szybko okazuje się, że obchody będą w dużym stopniu kręcić się wokół pożywienia. Nie tylko ze względu na tradycję nakazującą Hindusom utrzymać gościa w poczuciu sytości, lecz również ku szczęściu i pomyślności gości i gospodarzy.

Szczęśliwie najedzone, zwiedzamy dzieło Gurujiego. Wszystkie budynki są skromne, ale nowoczesne. Ze szczytu wzgórza, na którym znajduje się kompleks widać Bellur. Miejsce starożytne, kiedyś bardzo ubogie. Dziś wciąż daleko wiosce do bogactwa, jednak komfort życia jej mieszkańców dzięki Iyengarowi poprawił się znacznie. Kiedy później wybierzemy się do Bellur, aby odwiedzić pierwszą i jedyną jak dotąd na świecie świątynię Patanjalego, przekonamy się, jak wdzięczni Iyengarowi są tutejsi ludzie i z jaką serdecznością witają jego uczniów.

Wcześniej jednak zostajemy zaproszone do miejsca, w którym kolejnego dnia rano ma odbyć się pudża na cześć zmarłego rok temu Iyengara. Sala do jogi jest jasna, ogromna, o nieco nieregularnym kształcie. Dopiero ją wykańczają, ale już wwiercone zostały haki na liny. W miejscu, gdzie prawdopodobnie znajdzie się podest i miejsce dla nauczyciela, ustawiono dwa wielkie portrety B.K.S. Iyengara i jego żony Ramamani. Girlandy z kwiatów zwieszają się z górnych ram portretów, na których oparte jest pokaźne zdjęcie wizerunku Patanjalego, równie bogato ustrojone. Po lewej stronie stoi pokryty świeżymi kwiatami ołtarz. Na nim cztery figury bóstw związanych z kultem Wisznu, każda ubrana w brokatowe szaty i obwieszona girlandami. U stóp ołtarza czekają wota i przyrządy niezbędne do odprawienia pudży.

collage

Prawą stronę sceny okupuje grupa braminów. Każdy w dhoti, z odsłoniętym torsem i przewieszonym przez lewe ramię i prawą pachę sznurem upawita, oznaczającym przynależność do najwyższej warny. Bramini recytują mantry, kiwając się w jednostajny rytm mamrotanych słów. Choć właściwa uroczystość ma zacząć się dopiero rano, przygotowują grunt pod rytuał. Oprócz nich w sali niewiele osób. Blisko ołtarza siedzi kilkoro członków rodziny. Wśród nich Abhijata i Prashant, jedyny syn Gurujiego. To jego obowiązkiem jest sprawowanie obrzędów ku czci ojca aż do momentu własnej śmierci. On również jest teraz głową rodziny. Jego obecność jest wiec niezbędna.

Chwilę wsłuchujemy się w zawodzenia braminów, oczekując, że zdarzy się cos wartego uwagi. Szybko zostajemy jednak zwerbowane do grupy wybierającej się do świątyni Patanjalego w Bellur. Idziemy więc. Każdy napotkany mieszkaniec wioski wita nas uśmiechem, składa dłonie i mówi namaste! Stanowczo nie traktują nas tutaj, jak zwykle traktuje się turystów. Ktoś wskazuje nam drogę. Kiedy docieramy na miejsce z drzew zrywa się stado ogromnych nietoperzy, a że zapada zmierzch, sceneria przypomina film grozy.

Sama świątynia, a właściwie zespół świątyń, to na szczęście miejsce ciche i spokojnie. Składa się z pięciu niewielkich sanktuariów. Jedno z nich poświęcone jest właśnie Patanjalemu, autorowi jogasutr. U jego wejścia wisi tablica z tekstem yogena cittasya, wewnątrz stoi rzeźbiony w czarnym kamieniu, ustrojony kwiatami i brokatem posąg mędrca. Wchodzimy. Ktoś intonuje inwokację. Zaraz po ostatnim naszym OM zjawia się kapłan, który niezwłocznie rozpoczyna pudżę, licząc prawdopodobnie na sute datki z naszej strony. Okadza wiec najpierw posąg, następnie nas, śpiewając odpowiednie mantry. Daje nam do picia gorzką, mocno przyprawioną goździkami wodę, czerwonym proszkiem maluje tilakę na czole i wręcza garść kwiatów jaśminu. Kapłan idzie za ciosem, i zachęcony naszym entuzjazmem wyrażonym w rupiach, zabiera nas do położonego kilka metrów dalej, osiemsetletniego sanktuarium Hanumana. Z dwiema już tilakami na czole, w strugach deszczu, wracamy do sali, sprawdzić jak duży postęp w śpiewaniu mantr poczynili bramini.

Trafiamy w idealny moment. Właśnie ma zacząć się pudża, trzecia już dla nas w ciągu ostatnich kilkudziesięciu minut. Jak i w przypadku poprzednich, dokonujący rytuału bramin, najpierw okadza stojące na ołtarzyku posągi bóstw, następnie okadza nas. I znów pijemy gorzką wodę, znaczmy trzecią tilakę na czole i z prasadem, czyli odrobiną ofiarnego posiłku w dłoni, udajemy się na kolację. Wyśmienitą. Bardzo obfitą.

W środę zaczyna się właściwa uroczystość. Wstajemy wcześnie rano, żeby nie stracić ani chwili tego doniosłego wydarzenia. Jak już wspomniałam jedzenie ma tu wartość nieprzecenialną, zaczynamy więc od śniadania, znów w stylu Mysurskim. Dopiero później możemy spokojnie wejść na salę, w której już od świtu bramini zawodzą swoje pieni. Dziś jest ich szesnastu, śpiewają głośniej i z większą werwą niż wczoraj. Trzej inni, a wraz z nimi Prashant i jeden z krewnych Iyengara, siedzą po lewej stronie ołtarza, dookoła stosu przygotowanego do homy, czyli ofiary ogniowej. Na stos składają się nie tylko szczapki drewna, lecz również ghi, oleje, suszone krowie odchody (o ile dobrze udało mi się zidentyfikować ów składnik) i inne nieznane mi bliżej substancje łatwopalne. Dookoła stosu kwiaty, kokosy i owoce.

collage2

Wśród zawodzeń braminów stos zostaje rozpalony. W kolejności wymaganej przez rytuał wrzucane są do ognia poszczególne rodzaje drewna i innych paliw, następnie płomień polany zostaje ghi. Ciężki, coraz bardziej duszący dym, który wydobywa się ze stosu, nie przeszkadza braminom w dalszym zaciąganiu mantr. Nas jednak zaczynają piec oczy i drapać gardła.

Ogień dość szybko wygasa i widać nic ciekawego ze strony braminów nie jest przewidziane w programie, gdyż zjawia się Sunita, jedna z córek Iyengara, i zabiera nas do Centrum Edukacji Technicznej, gdzie ma odbyć się recytacja Jogasutr prowadzona przez nią i przez Gitę.

Zbieramy się w dość ciasnym pomieszczeniu. Przy ścianach znajdują się stanowiska pracy z umocowanymi imadłami. Dla nas stworzono przestrzeń wzdłuż przejścia, na samym środku hali. Siedzimy na plastikowych krzesełkach, naprzeciwko udekorowanego ciemnoniebieskim materiałem stołu, na którym umieszczono zdjęcie Iyengara. Przybywa Gita, przysuwamy się bliżej by jak najlepiej ją słyszeć– nie mówi zbyt głośno a grube ściany skutecznie pochłaniają dźwięk.

Zaczyna od pzrypomnienia jak wielką rolę w nauczaniu Gurujiego odegrały Jogasutry i jak bardzo Iyengar podkreślał, że należy do nich sięgać. Po tym krótkim przemówieniu śpiewamy yogena cittasya, po czym Gita intonuje Jogasutry. Śpiewa po krótkim kawałku, powtarzamy chórem za nią. Szczęśliwi ci, którzy mieli ze sobą tekst. My, chociaż tekstu nie mamy, dajemy się wciągnąć w medytację. Ma ona w sobie coś pochłaniającego, podobnego do medytacji, ale jednocześnie pozwala odczuć wspólnotę z innymi zgromadzonymi w ciasnym pomieszczeniu uczniami Gurujiego. Kiedy kończy się Kaivalya Pada ostatnia część traktatu o jodze, jedna z nauczycielek z Instytutu intonuje piosenkę, tym razem dość radosną, rytmiczną. Wszyscy klaszczą, hindusi przyłączają się do śpiewu.

Wybija wkrótce godzina pudży. Wracamy do sali do jogi, gdzie wciąż zawodzą bramini. Pozostałości po homie zostały już uprzątnięte, a obok miejsca, gdzie wcześniej palił się ogień, rozsiada się rodzina Iyengarów. Zaskakuje nas, że wcześniej pusta sala, zapełniła się teraz ludźmi. Jest tu kilkadziesiąt dziewczynek i tyleż chłopców z ufundowanej przez Iyengara szkoły. Mnóstwo gości, którzy widać przybyli w ostatniej chwili. Panuje spory ścisk, ale zostało trochę wolnego miejsca z przodu. Lokuję się więc tam, by widzieć wszystko jak najlepiej.

3

Pudża zaczyna się przed ołtarzykiem Wisznu, przy którym zbierają się oprócz głównego kapłana również Prashant i jeden z krewnych Iyengara. Obaj mają zawiązane na głowie kolorowe turbany a w rękach trzymają tacę z ofiarą z kwiatów i owoców. Kapłan wielokrotnie obrzuca posążki bóstw kwiatami, następnie polewa je wodą i okadza, po czym przykłada do ołtarza w kilku miejscach specjalny srebrny czepiec, którym później będzie błogosławił zebranych. Dwóch innych braminów, stojąc z boku, wachluje ołtarz okrągłymi, złoconymi wachlarzami. Skończywszy ceremoniał przy ołtarzyku, kapłan przenosi się kawałek dalej i powtarza wszystkie czynności przed portretem Iyengara i Ramamani oraz wizerunkiem Patanjalego. Cały czas towarzyszą mu Prashant i jego krewny. Kapłan
podchodzi do nich, kiedy już czczeniu pamięci zmarłych stało się zadość. Ściąga im turbany z głów udziela błogosławieństwa.

Nie rozumiem, co dzieje się w tej chwili. Dopiero w Punie Detta wyjaśnia mi, że jest to znak zakończenia żałoby. Przez rok po śmierci, rodzina zmarłego pozostaje w stanie nieczystym i nie może obchodzić żadnych świąt ani odprawiać rytuałów. Dopiero pierwszorocznicowa śraddha, specjalna ceremonia ku pamięci zmarłej osoby, kończy okres żałoby. W ten właśnie symboliczny sposób, przez ściągnięcie turbanu głowie rodziny, życie jej członków wraca do normalnego trybu.

Pudża toczy się dalej. Woda, którą polewane były wcześniej posągi i portrety, ląduje teraz na naszych głowach. Jeden z braminów przemierza salę wymachując kropidłem zrobionym z podłużnych liści. Kropi szczodrze. Inny bramin przebiega pierwsze rzędy nakładając srebrny czepiec w geście błogosławieństwa. Wkrótce na moim czole ląduje tilaka.

Podczas gdy błogosławieństwo rozdzielane jest po sali wraz z prasadem, pozbawieni turbanów Prashant i jego krewny, składają podziękowania braminom w formie jak najbardziej materialnej. Każdemu z dzielnie zawodzących przez dwa dni i składających ofiary jegomościów, wręczają nowe dhoti, ofiarny kokos i liście betelu zapakowane w fantazyjną torebkę, oraz rzecz jasna kopertę. Bramin musi zostać należycie wynagrodzony, inaczej na dom tego, który nie odpłacił mu się należycie, nie spłynie pomyślność, wręcz może spaść nieszczęście. Uśmiechy na twarzach obdarowanych zdradzają, że tym razem do nieszczęść żadnych nie dojdzie, bo ofiara jest satysfakcjonująca.

Bramini, otrzymawszy zapłatę, znikają czym prędzej w kantynie. Nie jest to jednak koniec ceremonii. Teraz na środek sali wychodzą Prashant i Gita. Nadchodzi czas na podziękowanie gospodarzom. Rodzina, w tym rodzeństwo Iyengarów, podchodzą, kłaniają się i zostawiają wszelakiego rodzaju dary wdzięczności. Po rodzinie kolej na uczniów. Ci padają na kolana przed Gitą i Prashantem, dotykają ich stóp w tradycyjnym geście podzięki dla nauczyciela. Gita dużo się uśmiecha, kładzie na głowach przychodzących osób ręce. Prashant pozostaje trochę z boku, ale zawsze odwzajemnia ukłon od ucznia.

Tak kończą się obchody pierwszej rocznicy śmierci Gurujiego. Czeka nas już tylko wystawny obiad, podczas którego każdy, nawet szkolne dzieci, dostaje kokos, liście betelu i dziesięć rupii na szczęście. Wszystko po to, żeby goście wyszli zadowoleni. Nas zadowala przede wszystkim wyśmienity obiad. Palmowy liść, na którym go podano składamy wpół z góry na dół, na znak, że skończyliśmy jeść i że jesteśmy pełni uznania dla kunsztu kucharzy.

Goście powoli zaczynają zbierać się w samochodach, by wrócić do swojej codzienności. Nam też pozostaje już tylko spakować się i ruszyć do Bangaluru, skąd wieczorem mamy pociąg do Puny. W czwartek ruszają już normalne zajęcia w Instytucie.

Kasia Podgórni, 2015

[/cmsms_text][/cmsms_column][/cmsms_row]
_MG_3273

Matogodziny, czyli jak rozpocząć praktykę własną

Nie pamiętam kto ukuł termin matogodziny, ale słowotwór ten bardzo dobrze oddaje istotę praktyki jogi. Ilość godzin spędzonych na macie jest podstawowym czynnikiem pozwalającym na zajście zmiany. To ważne by wchodząc na matę pamiętać, że praktyka jogi może i powinna zmienić życie. Zastanówcie się zatem czy tego właśnie chcecie 🙂

Z dochodzących do mnie głosów, okazuje się, że rozpoczęcie praktyki stanowi pewną trudność. Utrapieniem osób, które postanowiły rzucić się w wartki nurt praktyki własnej są nękające ich wątpliwości dotyczące następujacych kwestii:

1. Jak układać sekwencje?
2. Pytanie czy nie za wcześnie?
3. Czy aby nie zrobię sobie krzywdy?

Postaram się rozwiać spowijające umysł zasłony ułudy, zaczynając od tyłu: Pytanie tkwiące w umyśle jak drzazga – czy nie zrobię sobie krzywdy ćwicząc samodzielnie?, które bardzo skutecznie i na długo odciąga nas od tego kroku. Spójrzmy na to tak – obecny stan naszej wiedzy jest wynikiem wcześniejszych doswiadczeń, by się rozwijać, poruszać w przyszłość musimy się uczyć. Zatem czy możemy uczyć się mniej? NIE. Każde doświadczenie, nawet jeśli jest to błąd, pomyłka – jest sposobem by się czegoś nauczyć, zrobić postęp. Ważne jest by podchodzić do praktyki z rozsądkiem. To co wiem i kim jestem w duzej mierze oparte jest na wielu błędach, które popełniłem i z których wyciągnęłem wnioski. Druga kwestia – czy nie jest za wcześnie? Well, jednym z elementów 8-stopniowej ścieżki jogi jest pranajama – czyli kontrola oddechu. Spytam przewrotnie, czy może byc za wcześnie by oddychać? Czy może być za wcześnie by o siebie zadbać, by dać sobie coś dobrego? Najlepiej jest zacząć tu i teraz, by za kilka lat nie zastanawiać się – dlaczego nie zrobiłem tego wcześniej?

Nadszedł czas by wziąć i rozłożyć na czynniki pierwsze układanie sekwencji. Pierwsza zasada jest banalna – rozłóż matę i stań na niej 🙂

Zawsze zaczynaj od asan które rozgrzewają i otwierają ciało:

• stojące
• powitania słońca – jeśli nie masz problemów z kręgosłupem
• skręty

Następnie przechodź do kolejnych grup asan – moim zdaniem na początku dobrze jest praktykować asany poszczególnymi grupami. Kolejnośc wprowadzania grup:

• siady
• skręty
• skłony
• wygięcia w tył
• brzuszne

collage1

Kończ asanami tonizujacymi kregosłup, wyciszającymi, regeneracyjnymi:

• supta padahgustasana 1, 2, 3
• proste skłony z opartą głową
• sarvangasana i cykl – cykle sarvngasany to: warianty z opuszczaniem nóg, halasana, setubanda sarvangasana – wariant wygięcia z kostka pod miednicą

Ważna informacja – nie powinno się łączyć instensywnych skłonów i intensywnych wygięć na
jednej sesji.

Przy budowie własnej sekwencji, mozna sie posiłkować kursem dla osób początkujących
znajdujących się na stronie internetowej Sadhany: https://szkolajogi.com.pl/kurs­dla­poczatkujacych

Kurs podzielony jest na dwa 4. tygodniowe cykle. W pierwszym tygodniu nacisk kładziemy głównie na asany stojące, w drugim na siady skłony i skręty, w trzecim na wygiecia w czwartym na warianty sarvangasany. Dla osób praktykujących bardziej przydatne będę sekwencje od 9. zajęć. Można tam dodatkowo wprowadzać sobie kolejne asany z cyklu i zwiększać ilość powtórzeń.

Powodzenia i wielu przyjemnych matogodzin prowadzących do zmian… 🙂

Romek

[/cmsms_text][/cmsms_column][/cmsms_row]
IMG_0656

Joga – profilaktyka schorzeń kręgosłupa

[cmsms_row][cmsms_column data_width=”1/1″][cmsms_text]

Prowadząc zajęcia jogi zarówno w Krakowie – Szkoła Jogi Sadhana – jak i podczas licznych warsztatów wyjazdowych, obserwuję, iż z roku na rok wzrasta zainteresowanie zajęciami ukierunkowanymi na profilaktykę schorzeń kręgosłupa.
W tekście tym omawiam podejście jogi Iyengara do zagadnień związanych z:

  • bólami kręgosłupa i ich genezą,
  • stosowanymi sposobami diagnozy,
  • podziałem na zespoły bólowe,
  • podstawowymi sekwencjami jakie stosujemy /w Szkole Jogi Sadhana/ w przypadku problemów z plecami.

Praktykuję jogę Iyengara od 1994 roku i w tym czasie uczestniczyłem w wielu specjalistycznych warsztatach tego typu. Piszę tutaj o podejściu jogi Iyengara do tematu bólu kręgosłupa, niemniej chciałbym zaznaczyć, iż są to moje osobiste doświadczenia na tym polu i tak należy je interpretować.
Genezy schorzeń aparatu ruchu można upatrywać w kilku czynnikach:

  • stan umysłu jest jedną z głównych przyczyn, tego jak funkcjonujemy i tego jaki to ma wpływ na nasz organizm i styl życia
  • emocje które trwając /czasami nieuświadomione/ odbijają się na postawie naszego ciała, np.: stres, poczucie winy, depresja czy pesymistyczne podejście do życia
  • diecie, w medycynie chińskiej organem odpowiedzialnym za stan mięśni  i ścięgien jest wątroba; to co jemy, w jakich ilościach, o jakiej porze roku i dnia, ma wpływ na stan mięśni podtrzymujących kręgosłupa
  • asymetrie na poziomie nóg oraz miednicy
  • skoliozy pierwotne, nie związane ze stanem nóg i miednicy

Każdy z tych podpunktów można by rozwinąć w osobny artykuł, niemniej jednak chodziło mi o to by wskazać, iż stan kręgosłupa jest wypadkową kilku czynników i warto na to zwrócić uwagę w profilaktyce jak również rekonwalescencji. Efekty zdrowotne będą tym większe i trwalsze, im większą ilość czynników chorobotwórczych wyeliminujemy.
W artykule tym chciałbym się skoncentrować  tylko  na opisaniu sposobu pracy w sytuacjach bólowych związanych z  asymetriami oraz skoliozami.

Diagnoza dolegliwości

Jak w każdej dziedzinie tak i tutaj najważniejszym elementem całego procesu jest właściwa diagnoza.  W przypadku nauczycieli jogi, podstawami do oceny stanu ‘pacjenta’ powinien być wywiad zawierający pytania o:

  • lokalizację występowania dolegliwości /jeśli osoba pokazuje gdzie ją boli powinna to zrobić jednym palcem, ponieważ tylko wtedy jesteśmy w stanie precyzyjnie określić miejsce/.
  • występowanie promieniowanie, dokładny jego przebieg oraz natężenie
  • czas wystąpienia dolegliwości oraz długość jej trwania
  • sytuację i ruchy, w których ból się nasila lub zmniejsza

Jednocześnie należy przeprowadzić diagnozę opartą na ustaleniu symetrii lub odchyleń poszczególnych partii ciała od płaszczyzn:

  • strzałkowej
  • czołowej
  • poprzecznej lub poziomej

W trakcie tej diagnozy sprawdzamy jak ustawione są względem siebie prawa i lewa strona ciała, czy występują odchylenia do przodu lub tyłu na poziomie kolców biodrowych i krzyża oraz lordoz i kifoz. Ustalamy także, czy nogi są równej długości oraz czy kolce biodrowe są na tej samej wysokości w płaszczyźnie poziomej.
W jodze Iyengara dzielimy bóle kręgosłupa na trzy grupy, w zależności od miejsca występowania objawów:

  • bóle krzyża
  • bóle odcinka lędźwiowego
  • bóle odcinka piersiowego i szyjnego w powiązaniu z obręczą barkową.

Zdarza się często, że zespoły bólowe współistnieją ze sobą dając szereg objawów bólowych. Wiąże się to z faktem, iż funkcjonalnie kręgosłupa stanowi całość i zaburzenie na każdym z poziomów musi odbić się na pozostałych.

Rehabilitacja u osób z bólami kręgosłupa

Pracę rehabilitacyjną w przypadkach schorzeń kręgosłupa dzielimy na trzy zasadnicze etapy:

  • rozluźnienie
  • rozciągnięcie
  • wzmocnienie

Wszelkie działania podejmowane u osób skarżących się na bóle kręgosłupa przebiegają dokładnie według wyżej opisanej kolejności.
Nie można wzmacniać mięsni, które są przykurczone ani rozciągać miejsc, w których jest stan zapalny lub zbyt duże napięcie. Oczywiście kwestią nieomal podstawową jest zasada, iż w stanach ostrych nie podejmujemy rozciągania ani wzmacniania. W przypadkach przewlekłych stanów bólowych /z wyjątkiem ostrych / można podejmować działania profilaktyczne.
Proces przywracania do równowagi należy rozpocząć od rozluźnienie napiętego miejsca, doprowadzić do złagodzenia objawów bólowych i dopiero wtedy przejść do drugiego etapu, którym jest rozciągnięcie. Należy tutaj zwrócić uwagę iż każdy z ‘pacjentów’ ma inną historię choroby i czas potrzebny na dany rodzaj pracy powinien być zindywidualizowany. Należy też pamiętać o tym, by uporczywie w każdej asanie pytać o to, jak dana osoba się czuje.
Większość objawów bólowych dolnego odcinka kręgosłupa w pewnym uproszczeniu możemy podzielić na dwie grupy. Pierwsza związana jest z pogłębioną lordozą lędźwiową, czyli przesunięciem kręgosłupa w kierunku jamy brzusznej, co rodzi ból w dolnej części kręgosłupa na poziomie L3, L4, L5 (części odcinka lędźwiowego), oraz bardzo często bóle po bokach kręgosłupa tuż nad talerzami miednicy.
Droga grupa to bóle kręgosłupa, które pojawiają się podczas skłonu do przodu, związane z przesunięciem dysku i uciskiem na korzenie nerwowe. Piszę o tym, ponieważ w każdym z tych   przypadków należy zastosować inne sekwencje asan.

Asany – pozycje jogi stosowane w leczeniu bólów kręgosłupa

Poniżej opiszę przykładową sekwencję asan stosowaną przeze mnie w Szkole Jogi Sadhana w Krakowie. Dla osób z pogłębiona lordozą lędźwiową zazwyczaj /po sekwencji relaksów/ skuteczne okazują się skłony do przodu ze zgiętymi nogami, takie jak Adho Mukha Virasana (z kocem w pachwinach)

lub Pavana muktasana (z kocem w pachwinach)

Pavana Muktasana (z kocem w pachwinach)
Po sekwencji skłonów najczęściej stosujemy skrętoskłony:

Parśva adho mukha virasana

Parśva Adho Mukha Virasana

lub Parśva pavanamuktasana

Parśva Pavanamuktasana
W dalszej kolejności wprowadzam asany:

  • Eka Pada Supta Pavanamuktasana z paskiem
  • Sekwencje Supta Padanghustaasna I, oraz  /boczna/ III – z dwoma paskami
  • Supta Padanghustasana II z jednym paskiem lub wariant uproszczony (na fotografii poniżej)
  • Mariciasa III przy drabinkach
  • Parivrita Trikonasana przy drabinkach/ treslerze
  • Parivrita Parśvakonasana przy drabinkach
Adho mukha śvanasana – na linie lub na krześle

Adho Mukha Śvanasana – na linie

Parśva adho mukha śvanasana na krześle

Parśva Adho Mukha Svanasana na krześle

Prone supta padangustasana  z nogą zgiętą i podpartą

Prone Supata Padangustasana z nogą zgiętą i podpartą
Inny zestaw pozycji jogi stosuję w przypadkach, w których objawy wskazują na przesunięcie dysków w stronę kanału nerwowego, skutkujące bólami nasilającymi się podczas skłonów. U osób z tego rodzaju problemami stosuję najczęściej sekwencje:

  • Śavasana z nogami na krześle z bolsterem na brzuchu
  • Prasarita Padottanasana z podpartym tułowiem – kręgosłup ma być wklęsły

Jeśli osoba ma spięte mięśnie dwugłowe proponuję:

  • Klęk podparty – dłonie pod barkami, kolana pod biodrami – wklęsłe i rozciągnięte plecy
  • Supta Padanghustasana I z dwoma paskami
  • Supta Padanghustasana III /boczna/ z dwoma paskami
  • Virabhadrasana III z podpartą nogą i tułowiem – kręgosłup ma być wklęsły
  • Mariciasana III przy drabinkach
  • Śalabhasana – wariant prawa ręka lewa noga
  • Ćatus Padasana – wariant uproszczony, bez chwytania za nogi
  • Supta Tadasana – trakcja z dwoma paskami na biodrach /piętami wypychamy deskę/
  • Prone Śavasana.

 

Wszystkie zestawy, które podaję, służą tylko celom informacyjnym i poglądowym. W przypadkach dolegliwości chorobowych należy skontaktować się z wykwalifikowanym nauczycielem i ćwiczyć tylko pod jego opieką.

[/cmsms_text][/cmsms_column][/cmsms_row]
DSC03163 - obrobione

Joga na bóle krzyża – terapia w metodzie Iyengara

W artykule na temat problemów odcinka krzyżowego kręgosłupa Roman Grzeszykowski przedstawia najczęstsze przyczyny dolegliwości okolicy krzyża, sposoby łagodzenia bólu oraz asany pomagające w usuwaniu przyczyn bólu. W tekście opisane zostały kolejne kroki podejmowane w pracy terapeutycznej jogi metodą Iyengara oraz przedstawione konkretne asany (wraz z ilustracjami) polecane u osób cierpiących na opisywane kłopoty z kręgosłupem.

Część I. Rozluźnienie i rozciągnięcie

Kość krzyżowa łączy się z talerzami miednicy za pomocą więzadeł, tworząc w ten sposób staw krzyżowy. Na nim osadzony jest cały kręgosłup. Bez przesady można stwierdzić, że kość krzyżowa, jak mityczny Atlas utrzymujący na swoich barkach sklepienie niebieskie, dźwiga nasz kręgosłup, stanowiąc o jego kondycji. Staw krzyżowy funkcjonalnie powiązany jest ze stawem biodrowym oraz lędźwiowym odcinkiem kręgosłupa. W kompleksie tym główną rolę odgrywają trzy więzadła:

  • więzadło biodrowo – lędźwiowe, łączy odcinek lędźwiowy kręgosłupa
  • więzadło krzyżowo – guzowe, łączy kość krzyżową  z biodrem
  • więzadło krzyżowo – biodrowe, łączy kość krzyżową z talerzami miednicy

Podrażnienia wiązadeł w tych stawach objawiają się często bardzo silnymi bólami, prowadząc niekiedy do ograniczenia ruchomości. W związku z tym, iż więzadła te są ze sobą funkcjonalnie powiązane, zdarza się, że dochodzi do zaburzeń w dwóch stawach.
W artykule tym chciałbym się skoncentrować na sposobach jogi metodą Iyengara do radzenia sobie z bólami krzyża.
Zarówno teoria jak i moje doświadczenie z grup terapeutycznych prowadzonych w Krakowie w Sadhanie oraz na różnego rodzaju warsztatach wyjazdowych zdają się potwierdzać tezę, że główną przyczyną pojawienia się bólu jest przeciążenie stawu związane z jego asymetrią. Nierównowaga w stawie krzyżowym może być spowodowana przez:

  • nierówne kończyny
  • zablokowanie stawu, co w efekcie daje obraz jakby jedna z kończyn była krótsza
  • przesunięcie talerza miednicy, które powoduje rotację
  • uraz.

Jeśli stawy nie są symetrycznie ułożone, to kolejne powtarzane codziennie ruchy prowadzą do podrażnienia więzadeł i w efekcie do bólu. Ponieważ tkanka łączna stawu krzyżowego jest bardzo mocno unerwiona i stanowi bardzo ważną strukturę czucia głębokiego, może powodować szereg objawów bólowych takich jak:

  • ból krzyża
  • ból pośladka
  • bóle korzonkowe
  • bóle promieniujące do nóg podobne jak przy rwie kulszowej
  • ból uda
  • ból pojawiający się  podczas siedzenia
  • ból po dłuższym leżeniu, utrudniający wstawanie.

Pracę terapeutyczną należy tutaj podzielić na następujące etapy: rozluźnienie, rozciągnięcie, korektywa a następnie wzmocnienie mięśni wokół stawu.

Rozluźnienie kręgosłupa

W pierwszym etapie pracy stosujemy asany rozluźniające okolicę krzyża:

  1. Śvanasana z nogami na krześle oraz wałkiem/kocem na brzuchu
  2. Pavanamuktasana
Pavanamuktasana

2

Rozciągnięcie kręgosłupa

Następnie przechodzimy do rozciągania, jakkolwiek należy pamiętać, iż ruchomość stawu krzyżowego może być mocno ograniczona.

  1. Supta Ekapada Pavanamuktasana /z trakcją/
  2. Supta Padanghustasna I /z trakcją/
  3. Supta Padangusthasana III /z trakcją/
  4. Supta Padangusthasana II /z trakcją/
  5. Adho Mukha Śvanasana na linie
  6. Viparita Urdhva Dandasana
  7. Supta Tadasana /z trakcją/
  8. Urdhva Prasarita Padasana (z kocem pod biodrami i obciążonymi nogami
Supta ekapada pavanamuktasana

3

Supta padanghustasna I

4

 Supta padanghustasna III

5

Supta padangusthasana II

6

Adho mukha śvanasana na linie

7

Viparita urdhva dandasana

8

Supta tadasana

9            unnamed

Urdhva prasarita padasana

10

Warto tutaj zaznaczyć, że bywają  przypadki, w których ani rozluźnienie, ani rozciągnięcie nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Może to być związane z faktem, iż przesunięcie któregoś z talerzy miednicy prowadzi niekiedy do trwałego podrażnienia więzadeł miednicy. W takich przypadkach należy sprawdzić, czy pomocne okażą się ćwiczenia korekcyjne.
Jeśli po rozciąganiu stawów pojawia się poprawa i zmniejszenie bólu, to kolejnym etapem pracy będzie korektywa.

Część II. Korektywa i rozluźnienie mięśni wokół stawu

W przypadku, kiedy jeden z talerzy miednicy jest przesunięty do przodu lub do tyłu, należy sprawdzić kilka rzeczy:
Czy mięśnie dwugłowe mają taki sam tonus? Czy np. jeden z nich nie jest bardziej spięty od drugiego, co może prowadzić do przesunięć jednego z talerzy miednicy? Podobny efekt (przesunięcia talerza do przodu), występuje podczas asymetrycznego napięcia mięśni czworogłowych, np. nerwowi kierowcy: wciskanie pedałów gaz-hamulec-gaz :).
Chciałbym tutaj zwrócić uwagę na fakt iż przesunięcie talerza miednicy do tyłu powoduje podniesienie głowy kości udowej do góry, w związku z czym pojawia się wrażenie, że dana kończyna jest krótsza.
W przypadkach asymetrii należy wykonywać ćwiczenia zmierzające do wyrównania tonusu obu nóg. Guruji Iyengar zwykła mawiać, ze jeśli robimy kawę dla obu kończyn  TO TA DLA NOGI SŁABSZEJ POWINNA BYĆ SILNIEJSZA.
Kolejnymi asanami wprowadzanymi przeze mnie są asany, gdzie miednica, niekiedy również uda, są ustabilizowane, a dodatkowo jeden z przednich górnych kolców miednicy jest podparty. Podpieramy kolec biodrowy, który jest przesunięty do przodu. W zalezności od poziomu bolesności oraz zaawansowania w praktyce można stosować następujące asany: (podaję od najłatwiejszych i najłagodniejszych zarazem do najtrudniejszych)

  1. Prone Śavasana z podpartym kolcem biodrowym
  2. Śalabhasana z kocem pod kolcem biodrowym, nogi na podłodze
  3. Śalabhasana  z kocem pod kolcem biodrowym, nogi w górze
  4. Bhujangasana z kocem pod kolcem biodrowym, nogi na podłodze
  5. Eka Pada Bhekasana  z kocem pod kolcem biodrowym
  6. Dhanurasana z kocem pod kolcem biodrowym
Prone śavasana

11

Śalabhasana (nogi na podłodze)

12

Śalabhasana (nogi w górze)

13

Bhujangasana

14

Eka pada bhekasana

15

Dhanurasana

16
Po praktyce ww. asan wprowadzamy asany tonizujące obszar stawów krzyżowo-biodrowych, by pozwolić im wyrównać napięcia związane z praktyką, utrwalić efekty wykonanej pracy oraz zregenerować się. Tutaj najczęściej stosuję:

  1. Eka Pada Pavanamuktasana z paskiem (rys.3)
  2. Maryciasana III przy drabinkach (rys.17 – poniżej)

i przede wszystkim:

  1. Urdhva Prasarita Padasana – nogi oparte o ścianę i dociążone stopy (rys.10)
Maryciasana III przy drabinkach

17

Efektywność tej praktyki jest wypadkową kilku czynników, m.in. stanu organizmu, głębokości schorzenia i czasu jego trwania, regularności praktyki jak również jej dokładnego i precyzyjnego wykonania.
Życzę powodzenia w praktyce przypominając, iż dwoma głównymi efektami praktyki jogi powiny być zdrowie i radość.
Om sianti, sianti, sianti,
Romek Grzeszykowski